Na łódzkim Manhattanie
Przestronne i wysokie wnętrza z widokiem na ukochaną łódzką architekturę to miejsce na ziemi pary blogerów, pasjonatów pięknych wnętrz i fotografii – Eli i Mateusza. Nawet brak wyposażenia w mieszkaniu ich nie odstraszył, pustkę wypełnili meblami… z odzysku.
75-metrowe mieszkanie w centrum Łodzi już na pierwszy rzut oka robi wrażenie. Pięknie doświetlone dzięki dużym oknom, z klimatycznym parkietem i cegłą wyłaniającą się spod tynków. Nic dziwnego, że Ela i Mateusz od razu zakochali się w tym wnętrzu. Jako że oboje interesują się designem lat 60., w ich domu nie mogło zabraknąć mebli z tamtych lat. Najbliższa ich sercu jest komoda, przemalowana na biało, z oszlifowanymi do gołego drewna nóżkami i skórzanymi uchwytami.
Swoją przygodę z renowacją zniszczonych mebli zaczęli od stolika kawowego. Potem był stół, który nowe życie rozpoczął w bieli i turkusowych „skarpetkach”. A potem kolejne i kolejne przedmioty. Nawet drzwi, dzielące salon i sypialnię, z bordowych stały się białe, co dodatkowo rozświetliło wnętrze i nadało mu lekkość. Swoimi pomysłami na piękne wnętrza para dzieli się na prowadzonym wspólnie blogu – wnetrznosci.com. Jak sami podkreślają, bardzo lubią włączać sztukę do aranżacji wnętrz. Uważają, że bez tego nie można mówić o skończonym projekcie. Są zdania, że to, co ktoś ma na ścianie, odzwierciedla jego zainteresowania i charakter. Nie inaczej jest w ich mieszkaniu, gdzie ściana za kanapą pełni rolę pewnego rodzaju zwierciadła ich pasji. Wypełniona grafikami polskich artystów – m.in. Marka Turkowskiego czy Moniki Wyłogi – sprawia, że wnętrze mimo niewielkiej liczby sprzętów jest kompletne.
Jak przystało na skandynawski styl, którego zresztą Ela i Mateusz są wielkimi fanami, również w sypialni nie znajdziemy dużej liczby rzeczy. Wygodne łóżko, krzesła z Radomska, którym mieszkańcy oczywiście nadali nowe życie, a które wraz z nowym wyglądem otrzymały funkcję stolików nocnych oraz przepiękna drewniana toaletka. To jednak nie wszystko… w wnęce pomiędzy jasną zabudową regałów skrywają się prawdziwe perły przeszłości. Do tej pory zapomniane, dzięki Eli i Mateuszowi zyskają niebawem swoją drugą młodość. Z uwagi na brak odpowiedniego miejsca i fakt, że za pracownię renowacji służy właśnie mieszkanie, sprzęty, które czekają na odnowienie, zostały umieszczone w sypialni. Jednak ciekawa instalacja złożona z krzeseł zamiast ujmować, dodaje pomieszczeniu uroku, doskonale wpisując się w klimat całości aranżacji.
Kuchnia w porównaniu do przestronnego salonu jest niewielka. Mimo to mieszkańcy bardzo lubią gotować. Kiedy tylko znajdują wolną chwilę zapraszają do wspólnego biesiadowania swoich przyjaciół. Podobnie jak w sypialni, ścianę kuchni zdobi czerwona cegła. Mogłoby się wydawać, że to rozwiązanie nie do końca praktyczne w strefie gotowania, jednak jak przekonują Ela i Mateusz, cegły nie są problematyczne – nie widać na nich tłuszczu czy innych zachlapań. Mieszkańcy bardzo chwalą sobie zastosowanie we wnętrzu farby tablicowej. Poza miejscem na przepisy potraw, listy zakupów czy ważne informacje stanowi ona pewnego rodzaju formę rozrywki dla znajomych, którzy podczas wizyt zdobią ją ciekawymi malunkami. Para lubi tak często zmieniać wystrój swojego wnętrza, że inną formą zabawy z przyjaciółmi jest zgadywanka na temat tego, co zmieniło się u Eli i Mateusza od ostatniej wizyty.
Wnętrza poprzez przeniknie pewnych elementów tworzą spójną całość. Meble z lat 60. doskonale odnajdują się w towarzystwie dodatków z sieciówki, piękny klasyczny dębowy parkiet świetnie współgra z wzorzystymi, nowoczesnymi dywanami. Vintage i nowoczesność idą ze sobą w parze.
Aranżacja: Ela Chudzicka i Mateusz Chołys
Zdjęcia: Mateusz Chołys
Tekst: Edyta Duda